wtorek, 3 stycznia 2017

PROLOG #2

Klaus Mikaelson stał na balkonie swojej okazałej posiadłości i uporczywie spoglądał na główny dziedziniec w oczekiwaniu. Jego zaciśnięte usta rozchylały się jedynie gdy upijał kolejny malutki łyk whisky ze szklanki wykonanej z grubego szkła.
Lada moment miał przyjechać samochód,wewnątrz którego siedziały jego córka i siostra. Chyba nigdy w swoim ponad tysiącletnim życiu nie był tak zdenerwowany. Minęło bowiem dwadzieścia lat,odkąd ostatni raz widział Hope. Z bólem w sercu odsyłał ją w podróż po świecie razem z Freyą,ale tak było najlepiej dla wszystkich. Jego wrogowie powstali po odłączeniu linii krwi napływali z każdej części świata chcąc zabić jego i jego rodzinę. To był jedyny sposób na zapewnienie jego małej córeczce bezpieczeństwa i jednocześnie jedyna broń,którą mogli wykorzystać przeciwko niemu. Teraz jednak wszyscy albo się wycofali,albo gryzą piach i Hope nareszcie może wrócić do swojej rodziny.
Czyżbyś się denerwował bracie?
Klaus odwrócił się na widok Elijaha stojącego w progu pokoju i uśmiechającego się przyjaźnie,lecz z delikatną nutą złośliwości.
Głupstwa pleciesz,Elijah,ja... – zaczął,lecz głos uwiązł mu w gardle. Starszy z Mikaelsonów podszedł do niego i stanął przyglądając mu się z jedną dłonią w kieszeni idealnie skrojonego garnituru.
Wiesz przecież,że mnie nie oszukasz Nik.
Hybryda skwitowała stwierdzenie brata kolejnym łykiem whisky. Milczeli przez chwilę wpatrując się w pusty jeszcze dziedziniec posiadłości Mikaelsonów.
Ciekaw jestem,jaka ona jest – powiedział wreszcie Klaus spuszczając głowę. – Nie jest już przecież małą dziewczynką,jaką pamiętam.
Ja również jestem tego ciekaw – przyznał Elijah. – Zastanawiam się czy jest podobna bardziej do ciebie czy Hayley.
Uwadze Klausa nie uszedł nerwowy tik,który przemknął przez twarz brata na wspomnienie tego imienia. Uśmiechnął się niemal niezauważalnie.
Gdzie ona jest? – spytał. – Powinna czekać z taką samą niecierpliwością jak ja.
Pójdę po nią. – zaoferował starszy z Mikaelsonów i oddalił się.
Wszedł do skrzydła przeznaczonego dla matki Hope i zapukał do drzwi jej sypialni.
Wejdź!
Ostrożnie popchnął drzwi i ujrzał Hayley wygładzającą przed lustrem obcisłą sukienkę podkreślającą jej zgrabną figurę. Potrząsnęła rozpuszczonymi,falowanymi włosami i przygryzła wargę.
Na widok jego odbicia w lustrze odwróciła się i uśmiechnęła nieco speszonym uśmiechem.
Cześć. Dobrze wyglądam?
Obróciła się wokół własnej osi.
Jak dla mnie wyglądasz zabójczo.
Dziękuję. Chociaż nie jestem pewna,czy to odpowiednie określenie biorąc pod uwagę,że czekam na spotkanie z córką.
Jestem pewien... – zaczął Elijah zakradając się do niej z zamiarem objęcia w pasie. – Że ona także to doceni.
Hayley przymknęła powieki i odwróciła się do niego przodem.
Elijah,proszę... – wymamrotała odsuwając się. – Rozmawialiśmy już o tym.
Hope jeszcze tu nie ma.
Wiem,ale musimy zacząć się ukrywać. Tylko...przez jakiś czas. Proszę. Nie chcę jej niepokoić.
Rozumiem. – oznajmił beznamiętnie kiwając głową.
Hayley oblizała wargi pokryte bordową szminką.
Chyba powinnam już iść. – mruknęła i nie czekając na odpowiedź wyminęła go.
Stukot jej obcasów sprawił,że Klaus do tej pory patrzący na dziedziniec odwrócił głowę i zmierzył ją od stóp do głów. Serce zabiło jej szybciej na widok jego spojrzenia i równocześnie ścisnęło się boleśnie na skutek poczucia winy.
Jesteś wreszcie. – skwitował z nutą nagany. – Myślałem,że nie odkleisz się do tego lustra.
Chcę dobrze wyglądać na przyjazd córki. Nie widziałam jej dwadzieścia lat,chyba mam do tego prawo? – odparła wyzywająco zadzierając podbródek.
Niklaus uśmiechnął się na widok jej buntowniczej miny,a w jego oczach pojawił się błysk. Hayley nierzadko denerwowała go swoją impertynencją,ale to sprawiało że go pociągała.
Ścisnął jej dłoń opartą o balustradę i uśmiechnął się oznajmiając miękko:
Mniemam że jesteś równie podekscytowana jak ja,kochana. Ostatnia godzina dłuży się bardziej niż te dwadzieścia lat.
To prawda. – przytaknęła uśmiechając się tęsknie. Ujrzała w myślach moment,w którym ponownie zobaczyła swoją małą dziewczynkę po tym,jak Rebekah zabrała ją do siebie. Spodziewała się,że taką właśnie radość odczuje i teraz.
Klaus obdarzył ją przeciągłym uśmiechem,od którego kobietom zazwyczaj miękły nogi. Ją jednak przyprawił o dreszcz,ale bynajmniej nie podniecenia.
Rozmawiałaś już z Elijahem o naszym...pojednaniu?
Hayley z trudem przełknęła ślinę.
W ciągu tych dwudziestu lat wiele się zmieniło. Wcześniej postrzegała Klausa jako bezwzględnego potwora,który odebrał jej córkę a ją samą zmienił w wilka. Teraz zaś jakby dojrzał i zaczął darzyć ją szacunkiem,liczył się z jej opinią. To zaś wywarło na niej duże wrażenie i mimo związku z Elijahem,którego szczerze kochała,zaczęła zbliżać się do hybrydy. W wyniku tego nastręczyła sobie tylko wyrzutów sumienia,bo nie wiedziała,z którego z braci Mikaelsonów powinna zrezygnować.
Klaus ja...
Cichy pomruk silnika odwrócił uwagę Klausa i Hayley odetchnęła z ulgą,która zaraz jednak ustąpiła miejsca kolejnemu niepokojowi.
Hope tu była. Za kilka sekund ją zobaczą!
Mikaelson natychmiast zbiegł po schodach i zatrzymał się na dole niemalże jak skamieniały. Z bijącym sercem czekał,aż drzwi samochodu się otworzą. Kątem oka dostrzegł,że Hayley stanęła obok i bez słowa wyciągnął ku niej ramię,które ta natychmiast chwyciła.
Drzwi eleganckiego samochodu się otworzyły i wynurzyła się z niego blond głowa Frei. Odnalazła brata wzrokiem i uśmiechnęła się. W ślad za nią poszła druga sylwetka.
Szczupła dziewczyna odziana w prostą,czarną sukienkę narzuconą na skórzaną kurtkę w tym samym kolorze uniosła głowę i odgarnęła z twarzy brązowe włosy. Kiedy i ona odnalazła rodziców wzrokiem,znieruchomiała. Jej duże,brązowe oczy rozszerzyły się a pierś falowała w przyspieszonym oddechu.
Wreszcie ojciec uśmiechnął się i ruszył w jej kierunku.


*


Obudziła się,gdy tylko minęły tablicę informującą o wjeździe do Nowego Orleanu. Hope zamrugała i natychmiast przytkała nos do szyby chłonąc każdy szczegół rodzinnego miasta,którego nie dane jej było zapamiętać. Widziała tablice z francuskimi nazwami ulic,korowody ludzi tańczących na ulicach i turystów poobwieszanych ozdobami nawiązującymi do voodoo. W dodatku mogła przysiąc,że gdzieś daleko w tle delikatnie pobrzmiewa łagodna,jazzowa melodia.
Wow – wykrztusiła tylko. Freya uśmiechnęła się i skręciła w drogę prowadzącą do posiadłości Mikaelsonów.
Już prawie jesteśmy. Denerwujesz się?
Hope spuściła głowę i zaczęła kręcić młynka palcami.
Ja...chyba tak. To moi rodzice,ale przecież jednocześnie zupełnie obcy ludzie.
Nie martw się. Wiele można powiedzieć o moim bracie,ale nie zarzucisz mu braku poszanowania dla własnej rodziny. Zwłaszcza dla ukochanej córki.
Nie boję się ich akceptacji. Boję się,że nie spełnię ich oczekiwań.
Freya zmarszczyła brwi i zerknęła na bratanicę.
O czym ty mówisz?
Hope wciąż była jednak wpatrzona w swoje dłonie.
Nieważne. – mruknęła.
Zanim blond czarownica zdążyła coś dodać,ich oczom ukazała się posiadłość Mikaelsonów. Brama była podniesiona i Freya łatwo wjechała na główny dziedziniec,który znów ujmował doskonałością.
No proszę. Już tu są. – oznajmiła wskazując głową na dwie sylwetki stojące przy schodach. – Uśmiechnij się skarbie.
To mówiąc,ciotka wyszła z samochodu. Hope złapała się za brzuch i policzyła do dziesięciu.
Raz kozie śmierć – pomyślała i otworzyła drzwi.
Jej wzrok spoczął na wysokim,smukłym mężczyźnie o jasnych włosach,a następnie na ciemnowłosej kobiecie,po której najpewniej odziedziczyła kolor włosów.
Znieruchomiała niepewna co dalej robić,jednak ojciec postanowił ją uprzedzić i ruszył jej naprzeciw. Uśmiechał się szeroko a jego oczy błyszczały.
Witaj,mój mały wilczku.


-----------------------------------------------------------------------
Przede wszystkim: Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! A oto druga i ostatnia część prologu. Przepraszam,że na razie właściwie nic się nie dzieje,ale zależy mi najpierw na przedstawieniu relacji między bohaterami z obu "stron" zanim zacznie się dziać coś konkretnego. A zacznie,wierzcie mi :D
Przyznam szczerze,że jestem przerażona perspektywą pisania o Klausie xD O ile wczuwanie się w Deana czy Sama było bułką z masłem,tak on jest tak charakterystyczną postacią,że mam obawy,czy zdołam wiernie odwzorować jego postawę.
A co do Hope...nie wiem czy spodoba Wam się moja wizja jej wizerunku. Przekopałam Internet wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu odpowiedniej modelki,ale żadna o blond włosach mi nie pasowała,więc stanęło na Lucy z uwagi na jej (moim zdaniem) znaczne podobieństwo do Phoebe.
Muszę wreszcie dokończyć pierwszy rozdział,ale na razie mam na głowie pisanie prac na uczelnię,więc nie mam za bardzo czasu,ale jak się z tym uporam to już będzie z górki ;)
Aha i zajrzyjcie do "Bohaterów". 
Pozdrawiam!

5 komentarzy:

  1. No jak to kogo wybrać oczywiście,że Klausa Helly nie rób mi tego mam pytanie czy Sam będzie przjacielem Klausa proszę genialnie oddałaś uczucia Helly oby była jakaś szansa dla Klausa i Helly lubię ich razem mam nadzieję,że dawne uczucia odżyją pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem fanką Klayley także coś tutaj będę kombinować,ale to na pewno nie przyjdzie tak łatwo ;)

      Usuń
  2. Strasznie podoba mi się ta druga część. Idealnie przedstawiłaś ich historię i relacje, ale cholera, czemu tak krótko? Przeczytałam to zaledwie w 5 minut :D Mam nadzieję, że jak bracia Winchester spotkają się z Mikaelsonami to nic złego nie wyniknie, iż się zaprzyjaźnią ;) I nie rób mi tego, że Hayley będzie z Klausem, przecież kocha Elijah'a ;) czekam na I rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam,że takie to krótkie,ale to jednak jeszcze jest prolog xD A poza tym musiałam zastosować jakiś podział,dlatego też tak wyszło. Następny już będzie normalny jak go wreszcie dokończę xD
      No racja,Hayley kocha Elijaha,ale minęło 20 lat od ostatnich wydarzeń więc trochę się pozmieniało :D A tak na serio,nie wiem jeszcze co w związku z tym postanowię.

      Usuń
  3. 48 year old Nuclear Power Engineer Minni Kleinfeld, hailing from Courtenay enjoys watching movies like "Spiders, Part 2: The Diamond Ship, The (Die Spinnen, 2. Teil - Das Brillantenschiff)" and Playing musical instruments. Took a trip to Cidade Velha and drives a Ferrari 512S. jego odpowiedz

    OdpowiedzUsuń